Słabe geny i kredyt, czyli… czego nie chcemy czasem dziedziczyć.
Jakkolwiek za większość wyborów w naszym życiu odpowiadamy sami, co więcej – na większość mamy realny wpływ: od koloru włosów, jaki chcemy nosić po miasto, w którym chcemy zamieszkać, to wiele takich wyborów… No, cóż, przed wieloma po prostu zostajemy postawieni.
Tak jest w przypadku genów, którymi dziedziczymy po rodzicach ewentualne choroby przewlekłe, trudny temperament, złe cechy charakteru i tak jest w przypadku pożyczki na mieszkanie. Niektórzy z nas dostają po prostu w spadku kredyt hipoteczny. Wydaje się, że jedynym, co można zrobić w tym przypadku – jak w przypadku dziedziczenia temperamentu – to przyjąć ten wątpliwy czasem dar z całym dobrodziejstwem inwentarza. Bo cóż więcej zostaje nam zrobić? Połowa sukcesu, jeśli jest to niewielka część kredytu pozostała do spłacenia – zaciągniętego zresztą na interesującą nieruchomość, wtedy kredyt, hipoteczny zwłaszcza, nie ciąży nam tak bardzo. Ani finansowo, ani emocjonalnie. A co, jeśli dobrodziejstwo inwentarza nie ma w sobie ani krzty… dobrodziejstwa, a jest raczej puszką Pandory? Wtedy potrzeba nam wiele siły do walki zarówno z bankiem, z prawem, jak i z samym sobą – jest to sytuacja trudna emocjonalnie – by móc zrzucić z siebie pożyczkę, czyli kredyt. Hipoteczny nie może przecież być dla nas żadnym kamieniem, ani u nogi, ani na sercu.
Najnowsze komentarze